poniedziałek, 27 marca 2017

Dżinsopiór Pocztowy.

Ostatnio przypadkiem trafiłam na blog Ann Wood Handmade i zobaczyłam jej cudowne ptaki, wpadłam w zachwyt, naprawdę robią niesamowite wrażenie. Pomyślałam: ja też chcę takiego!
Od podziwiania przeszłam do działania, zrobiłam szybciutko szablon i tak miałam namiastkę mojego ptaszka.
To jednak był początek, w tej postaci przeleżał jakiś tydzień...


To już u mnie norma, że dostaje pewnego rodzaju "zawiechy", jak to się mówi pomysł musi nabrać mocy urzędowej ;)  Zależy mi aby to co uszyję wyglądało na moje, a nie czyjeś... wiecie o co chodzi, między inspiracją a plagiatem jest bardzo cienka linia, a ja jestem wręcz przewrażliwiona na tym punkcie.
Do uszycia ptaka wykorzystałam skrawki jeansu i koronki, zaczęłam jednak od nóg, a jak je zrobić możecie zobaczyć TUTAJ .


Po przymiarkach i doszyciu szmatek ptaszek wyglądał tak:


Mogłam go tak zostawić, bo w tej formie też fajnie wyglądał, ale ptak bez skrzydeł? 
Nie, skrzydła muszą być, ale jakie? Rysowałam, mazałam, i wyszło takie coś po uszyciu.


W brzegi skrzydeł wszyłam drut, dzięki któremu można je formować w dowolny sposób, zrobiłam również nacięcie przez środek żeby były bardziej plastyczne.
Tak właśnie powstał "Dżinsopiór Pocztowy", nazwę zawdzięcza pewnej miłej Pani z Facebooka :)




Na widok tego ptaszora niektórzy zadali mi pytanie, czy uszyłam go w jakimś celu czy dla "szczęśliwości" :)
Oczywiście, że dla tego drugiego, radość tworzenia ponad wszystko, może kiedyś znajdzie jakieś zastosowanie, stanie się prezentem...albo dumnie zaprezentuje się na wystawie, na razie przycupnął na półeczce i cieszy moje oczy.

*********
Czas na wieści konkursowe, głosowanie zakończyło się 24 marca, mój blog zdobył 321 głosów.
Dziękuje każdemu kto oddał głos, zwłaszcza, że były z tym problemy techniczne.
Niektórym nie udało się zagłosować, innym głosy poleciały gdzieś w kosmos, trudno.
Było przez to trochę niezdrowych emocji, ale najfajniejszą rzeczą jaką wyniosłam z tegorocznego konkursu jest taka, że my blogujące dziewczyny potrafimy się wspierać nawet gdy ze sobą konkurujemy.
To jest bardzo budujące ♥
Jutro Jury ogłosi wyniki wyboru jakiego dokonali, trzymam mocno kciuki, ale nie powiem Wam za kogo, bo nie chcę zapeszać ;) Nie nooo...chyba nie myślicie, że trzymam je za siebie, aż tak zarozumiała nie jestem :)
Oczywiście, byłoby miło, nie twierdzę, że nie, ale potrafię docenić innych i spojrzeć krytycznie na siebie.
Mam jednak cichą nadzieję, że i za mnie ktoś te kciuki trzyma ;)

Miłego dnia kochani i udanego tygodnia ♥

wtorek, 21 marca 2017

Pierwszy Dzień Wiosny :)

Dzisiejszy dzień był jeszcze bardziej zakręcony niż pozostałe do tej pory, a wszystko za przyczyną naszej kochanej wiosny której tak niecierpliwie wszyscy wyglądają. Zaczęło się bardzo obiecująco, słońce, śpiew ptaków... cudownie! Nie trwało to jednak długo, nadciągnęły chmury i lunęło deszczem, kapryśna ta nasza wiosenka i to bardzo ;)
 Spędziłam kilka godzin w szkole z moją córką, może powinnam robić to częściej, czuję się dużo młodziej :)
Karolina wystąpiła w stroju który przygotowałam specjalnie na tę okazję, a jest to strój w narodowych barwach Włoszech :)
Przeróbce uległa bluzka która miała krótki rękaw, kolorowe wstawki były bardzo pomocne, zatuszowały fakt, że rękawy składałam z mniejszych kawałków.


Ze spódnicą miałam wyjątkowe szczęście, bo znalazłam gotowca, wystarczyło wykończyć ją czerwoną lamówką :) Z gorsecikiem nie było już tak lekko, na początku nie bardzo wiedziałam z czego go uszyć.
Znalazłam kawałki tkaniny obiciowej, jest idealna i nawet z podszewką nie miałam większych problemów mimo, że bardzo rzadko szyję takie rzeczy :)


Wyszperany sznurek okazał się za krótki, użyłam więc wstążki:


Całości dopełnił fartuszek, dodam, że zarówno rękawy jak i fartuszek powstały ze spódnicy.
Strój bardzo wszystkim się podobał, więc nie będę ukrywać swojego zadowolenia :)
Po uroczystościach szkolnych wpadłyśmy do parku na małą sesję zdjęciową, Karolina była już wykończona czego nie dało się ukryć...co za matka, żeby umęczone dziecko ciągać po kniejach ;)




W domu mam mały armagedon czyli przemeblowanie, zupełnie straciłam orientację gdzie co jest, ciekawe ile czasu zajmie mi ogarnięcie tego... dobrze, że maszyn nie zgubiłam przez to wszystko ;)
Konkurs na Szyciowy Blog Roku idzie swoim tempem, niestety na początku były problemy z oddawaniem głosów, wiele z nich nie zostało zaliczonych, ale cieszę się, że byli tacy którzy nie poddawali się i próbowali dalej, żeby coś mi tam przybyło :) Podglądam co się dzieje i cierpliwie czekam na koniec :)
Głosowanie zakończy się 24 marca, na wyniki czekamy do 28 marca.

To wszystko na dziś :) Pozdrawiam serdecznie.



czwartek, 16 marca 2017

Igielnik wielofunkcyjny.

Rozpędziłam się z tymi moimi maszynami ;) Jednak dzisiaj pokażę Wam taką o jakiej myślałam od bardzo dawna tylko nie bardzo wiedziałam jak ugryźć ten temat.
Problem był w tym: pedał i koło :)


Jak z tym się uporałam, to był kolejny problem z proporcją główki, wciąż uważam, że jest za mała.

Do zdobienia użyłam haftu wstążeczkowego i koralików:



Wyszedł z tego igielnik wielofunkcyjny, a może przybornik? Tu zdania są podzielone ;)



Tak wygląda w całości, co myślicie o tym cudzie?



I tak sobie szyję te dziwne maszyny i wciąż nie mam dość, bo mam już kolejny pomysł haha :)
Dzisiaj  jednak mam coś innego do uszycia i to już nie są przelewki...ale o tym następnym razem.

Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem :) 
Pamiętajcie, że od jutra będzie można głosować na Szyciowy Blog Roku, jesteście gotowi?

Miłego dnia kochani :)


sobota, 11 marca 2017

...z odrobiną nostalgii...

Ostatnie tygodnie to prawdziwa huśtawka moich nastrojów...Raz jestem pełna życia, energia wręcz mnie rozpiera, a za chwilę zmieniam się w niemrawą kukłę.
Zwolniłam tempo dając sobie czas na poukładanie różnych spraw, mało szyje, bo tak faktycznie nie mam na to czasu. Internet popadł w moją niełaskę, czuję ogromne zmęczenie...
Sprzątając rzeczy mamy czułam z początku pustkę, potem kiedy brałam do ręki rzeczy których od dawna nie widziałam zaczynały wracać wspomnienia.Tyle tylko po nas zostaje... garść wspomnień i mnóstwo rzeczy których nagromadziło się przez całe życie.
To wszystko sprawiło, że zaczęłam porządkować swoje rzeczy, dopiero teraz oczy mi się otwarły i zobaczyłam ile tego jest... potrzebne, niepotrzebne...stanowczo za dużo...
Mam tylko nadzieję, że rzeczy które robię będą kiedyś miłym wspomnieniem mojej osoby, tak jak ten igielnik który nie jest taki zwyczajny jakby się wydawało.
Drewniana szpulka która chyba pamięta moją babcię, guziki ze swetra mamy i maleństwo robione na szydełku ręką nie wiem kogo, koraliki które kiedyś zdobiły bluzki.... wszystko to sprawia, że nabrał innego znaczenia... stał się kapsułą czasu.
Tak wyglądał po pierwszej przymiarce:


Ostatecznie jednak wygląda tak:






Czas zaciera ślady po nas, zostają rzeczy które które i tak pomału znikają... Myślę, że szyjąc ten igielnik udało mi się ocalić, a przynajmniej przedłużyć ich życie, nawet jeśli kiedyś dla innych będą tylko ładnym gadżetem.

**********

Niektórzy z Was zapewne zauważyli baner konkursowy Łucznika który od jakiegoś czasu tutaj wisi.
Tak, zgłosiłam po raz kolejny mojego bloga, niektórzy już mi przypomnieli, że miałam tego nie robić ;)
Jednak wybory na Szyciowy Blog Roku to wydarzenie które trudno sobie odpuścić, a mi przyda się odrobina adrenaliny która zawsze temu towarzyszy.
Zgłoszenia są przyjmowane do 14 marca więc macie jeszcze chwilę, żeby się zgłosić.



Mój blog startuje w kategorii "Osobowość", tak jak w poprzedniej edycji tego konkursu.
Miałam chwilkę, kiedy zastanawiałam się czy mam się zgłosić, ale moi znajomi i nie tylko zachęcili mnie do tego, więc skoro inni we mnie wierzą to dlaczego nie próbować po raz kolejny?
Tak opisałam to co robię :

" Lubię eksperymentować, poznawać nowe techniki i tworzyć własne wzory.
Na moim blogu chcę pokazać, że szycie może być fantastyczną zabawą i przygodą na całe życie.
W myśl zasady, że wszystko da się uszyć uparcie dążę do celu i stawiam co raz wyżej poprzeczkę.
Narzuta, naszyjnik, smok czy domek dla lalek to wszystko ma jeden wspólny mianownik - szycie z pasją.
Mimo, ze nie znajdziecie u mnie spodni czy bluzki z wyjątkiem tych dla lalek mam nadzieję, że zajrzycie i będziecie dobrze się bawić. "

Zapraszam do zapoznania się ze wszystkimi blogami zgłoszonymi do konkursu.
Głosowanie dla internautów będzie trwało od 17 do 24 marca, a warto głosować, bo można wygrać fajne żelazko. W poprzednich edycjach wśród głosujących na mój blog znalazły się osoby które zdobyły nagrody, więc wierzę, że teraz też komuś dopisze szczęście :)

************

Miłego dnia kochani ♥ U mnie zza mgły przebija się słońce więc to chyba będzie piękny dzień ♥








czwartek, 2 marca 2017

...takie szycie....

Moja przyjaciółka poprosiła, abym uszyła jej domek w pniu drzewa.
 Ochoczo podchwyciłam ten pomysł, nie mogłam zbytnio zaszaleć, bo miałam na to tylko jeden dzień, ale skoro ona zajęła się obiadem to ja mogłam spokojnie szyć ;)
 Z czego uszyć taki pień... podstawowy problem z materiałem to oczywiście odpowiedni kolor... znalazłam kawałeczek polaru, jego barwa od razu zwróciła moja uwagę.
Polar ułożyłam na włókninie i przeszywałam na maszynie robiąc jakieś esy floresy, tak by przypominało to korę drzewa.


Dalej poszło z górki, domek nieomal sam się szył, aż miło :)
Inspirowałam się przy tym podobnymi domkami wykonanymi z filcu, które oglądałam w sieci.




Ja od razu zobaczyłam w nim kolejny igielnik, a co zrobi z nim moja przyjaciółka tego nie wiem. Wiem na pewno, że dorobi do niego listki na szydełku wtedy będzie idealnie :)
Rowerek to gotowiec, urozmaicił odrobinę otoczenie.


Ciekawa jestem, co też moja kochana Danielka wymyśli następnym razem .... oczywiście nie mogę się doczekać, bo przecież kocham szyć takie cuda :) I mam porządną wymówkę, gdy ktoś znowu zapyta: po co szyjesz takie pierdoły ?....

Miłego dnia kochani .