Pora na ostatni post w tym roku, a za wiele ich nie było... nie zdążyłam nawet z życzeniami świątecznymi, ale zdążę z noworocznymi :)
Życzę Wam wszystkiego dobrego, powodzenia, sukcesów, szczęścia, miłości i radości na każdy dzień nadchodzącego roku.
A to moje świąteczne stwory :)
Tutaj drobny eksperyment z rajstopami ;)
I skrzat do przytulania :)
Był też Mikołaj :)
I taki budzik:
Nie może też zabraknąć hitów tego sezonu, bo chyba tak śmiało mogę nazwać te portrety :)
I tak docieram do końca roku, patrząc na bloga to raczej się doczołgałam...
Z jednej strony mogę być dumna z tego co w tym roku osiągnęłam, z drugiej strony odnoszę wrażenie, ze moje wszystkie starania spełzają na niczym.
Ciśnie się na usta: takie jest życie, nikt nie obiecywał, że będzie lekko... ale żeby aż tak?
Czasami myślę, że Bóg czy też Matka Natura pomylili się rozdając talenty.
Oczywiście to piękny dar, jestem ogromnie wdzięczna.. tylko do tego poprosiłabym odrobinę szczęścia, tak bym ten dar wykorzystała tak jak należy.
Tak, czuję ogromne rozżalenie, to co stało się w drugiej połowie roku kompletnie mnie dobiło.
Walczę tak jak zawsze, utrzymuję się na powierzchni, tak naprawdę jednak zaczyna brakować mi sił.
Czy powinnam o tym tu pisać?
Tak, to moja terapia, bo nie mam czasu na wizyty u psychologa..
Rozdzielam moje życie na dwa domy, moje szycie tak ukochane ratuję jak mogę, bo nie wyobrażam sobie rezygnacji z niego. Nie będę mogła rozwinąć tego w coś większego, chyba, że zdarzy się jakiś cud... z żalem odmawiam ludziom, ale co mogę zrobić innego..
Mimo wszystko mam nadzieję, że to wszystko minie, że któregoś dnia zaświeci dla mnie słońce.
Musi.. po prostu musi.. bo inaczej jaki sens miałoby to wszystko...
To Wy jesteście moją siłą, moim motorem ♥ To dla Was chce się robić, tworzyć, żyć ♥
Za to Wam wszystkim dziękuje ♥
Obserwatorzy
niedziela, 30 grudnia 2018
sobota, 8 grudnia 2018
Portretów ciąg dalszy.
Wybaczcie tę przerwę... ale chyba niektóre rzeczy mnie przerosły, samo życie.
Musimy nadrobić zaległości i zastanawiam się od czego zacząć.
Co jest u mnie na porządku dziennym? Oczywiście portrety :)
Nie będę przedłużać mojej wypowiedzi, bo tak na prawdę mam nie wiele do powiedzenia.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć :)
Zaczniemy klasycznie:
Portrety w wersji jednoosobowej ;)
..w odmłodzonej wersji :
Musimy nadrobić zaległości i zastanawiam się od czego zacząć.
Co jest u mnie na porządku dziennym? Oczywiście portrety :)
Nie będę przedłużać mojej wypowiedzi, bo tak na prawdę mam nie wiele do powiedzenia.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć :)
Zaczniemy klasycznie:
Portrety w wersji jednoosobowej ;)
..w odmłodzonej wersji :
Troszkę ich powstało, najbardziej bałam się tej młodszej wersji, jednak nie wyszło najgorzej.
Mogłabym Was zasypać zdjęciami, ale zostawię coś do następnego wpisu, bo nie chcę rezygnować z prowadzenia bloga. Jakoś nie mogę wskoczyć na odpowiednie tory, a życie co chwila zaskakuje mnie nowymi przeszkodami.
Kończę, bo zacznę marudzić, a tego też nie chcę ;)
Pozdrawiam kochani ♥
niedziela, 23 września 2018
Pani z pasją.
Przy tworzeniu tej postaci musiałam sięgnąć do techniki innej niż szycie, kombinowałam na różne sposoby, ale ten okazał się najlepszy :)
Tak z tektury powstało krosno.
sobota, 8 września 2018
Portrety Staruszków.
Bardzo lubię szyć postaci staruszków, ale nawet w tym trzeba było mi jakiejś odmiany.
Niektórzy proponowali mi zrobienie filmików z nimi, a nawet wydanie książki... ale to chyba jeszcze nie ten etap, nie jestem gotowa na takie wyzwania.
Miłą odmianą w szyciu starszej pary są portrety, które najwyraźniej przypadły do gustu wielu osobom :) Powiem szczerze, byłam i wciąż jeszcze jestem zaskoczona taką reakcją ludzi.
Po prostu to był strzał w dziesiątkę!
Tak wyglądał pierwszy portret:
I powstają następne :)
A to świeżutki pomysł:
Do stworzenia tych portretów zainspirowały mnie portrety filcowanych na sucho zwierząt które wypatrzyłam na Pinterest. Nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała sama zrobić czegoś takiego ;)
Oczywiście moje filcowanie raczej kiepsko wypada... ale uwielbiam to robić gdy tylko czas mi na to pozwala, tak wygląda portret z kotem. Po raz pierwszy odważyłam się zrobić zwierzaka z długim włosem, chyba nie wyszło najgorzej ;)
Moja ręka nie wróciła do pełnej sprawności, czeka mnie jeszcze rehabilitacja, zobaczymy czy pomoże... najważniejsze jednak, że ból odpuścił, w końcu nie na darmo dostałam cztery serie zastrzyków ;) Jestem dobrej myśli, bo przecież trzeba myśleć pozytywnie!
Pozdrawiam kochani ♥
piątek, 3 sierpnia 2018
Staruszkowie jadą nad morze.
Wakacje dziadkom też się należą, nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Było troszkę zamieszania z wyborem miejsca, góry, Mazury... po burzliwych dyskusjach wybrali jednak morze :)
Oczywiście trzeba było wybrać odpowiednie stroje i tu znowu zaczęły się schody!
Babcia postanowiła zaszaleć, a dziadek był lekko zniesmaczony wyborem koloru ;)
Nie mógł jej przekonać do zmiany zdania więc postanowił, że i jego strój będzie lekko szalony, babcia jak to zobaczyła to dwa dni się nie odzywała.. ale dziadek był nieugięty ;)
W końcu babcia uległa, gdy dziadek zaproponował zakład: wygra ten za kim więcej ludzi się obejrzy... ech, co ja z nimi mam ;)
Niby wszystko było gotowe, każdy spakowany, a nagle w trakcie podróży okazało się, że dziadek nie zabrał koła ratunkowego o co babcia zaczęła mu ciosać kołki na głowie... Szybko jednak wypłynęło, że babcia nie zabrała parasola przeciwsłonecznego, oczywiście dziadek miał ogromną satysfakcje ;)
Na koniec mój mąż przyznał się, że nie zabrał statywu, ja natomiast... siedziałam cichutko i upajałam się tym, że chociaż raz o wszystkim pamiętałam ;)
Dotarliśmy szczęśliwie do Sopotu, dzień zaczęliśmy od porannej kawki.
Nie można było pominąć Krzywego Domku i innych fajnych miejsc :)
Wdrapywanie się na latarnię morską było wielkim wyzwaniem, ale dali radę ;)
Tu zakończyły się wszelkie niesnaski, widok zapierał dech i chyba coś sobie przypomnieli, stali tak zadumani bez słowa ...
W końcu dotarliśmy na plażę, zrobiło się jeszcze sympatyczniej ♥
Kątem oka widziałam zaciekawienie niektórych ludzi, no cóż... ;)
Sesja zdjęciowa musiała być, staruszkowie byli w siódmym niebie, nie można było tego nie utrwalić.
A tu ja, matka stworzycielka z dziećmi haha, tak sobie wymyślił mój mąż ♥
Kilka Pań przyglądało się naszym poczynaniom, jedna z nich nie wytrzymała i wprost zapytała co tu się dzieje? Szybko wyjaśniłam o co chodzi, bo faktycznie był to niecodzienny widok: dorośli ludzie bawią się lalkami hahaha :)
Przeszliśmy na molo, to cudowne miejsce, mogłabym tam siedzieć godzinami.
Staruszkowie również byli zachwyceni, to było czyste szaleństwo :)
Jeszcze jedna pamiątkowa fotka ;)
Było naprawdę miło, koniecznie musimy to powtórzyć ♥ ... a co z zakładem dziadków? Był remis, bo oboje wzbudzali dokładnie takie same reakcje :)
Wkrótce po przyjeździe niestety dopadło mnie choróbsko... moja prawa ręka odmówiła posłuszeństwa, mam nadzieje, że kolejna seria zastrzyków postawi mnie na nogi, właściwie już jest lepiej, ale muszę uważać, żeby nie narobić sobie większych kłopotów.
Pozdrawiam kochani ♥
Było troszkę zamieszania z wyborem miejsca, góry, Mazury... po burzliwych dyskusjach wybrali jednak morze :)
Oczywiście trzeba było wybrać odpowiednie stroje i tu znowu zaczęły się schody!
Babcia postanowiła zaszaleć, a dziadek był lekko zniesmaczony wyborem koloru ;)
Nie mógł jej przekonać do zmiany zdania więc postanowił, że i jego strój będzie lekko szalony, babcia jak to zobaczyła to dwa dni się nie odzywała.. ale dziadek był nieugięty ;)
W końcu babcia uległa, gdy dziadek zaproponował zakład: wygra ten za kim więcej ludzi się obejrzy... ech, co ja z nimi mam ;)
Niby wszystko było gotowe, każdy spakowany, a nagle w trakcie podróży okazało się, że dziadek nie zabrał koła ratunkowego o co babcia zaczęła mu ciosać kołki na głowie... Szybko jednak wypłynęło, że babcia nie zabrała parasola przeciwsłonecznego, oczywiście dziadek miał ogromną satysfakcje ;)
Na koniec mój mąż przyznał się, że nie zabrał statywu, ja natomiast... siedziałam cichutko i upajałam się tym, że chociaż raz o wszystkim pamiętałam ;)
Dotarliśmy szczęśliwie do Sopotu, dzień zaczęliśmy od porannej kawki.
Nie można było pominąć Krzywego Domku i innych fajnych miejsc :)
Wdrapywanie się na latarnię morską było wielkim wyzwaniem, ale dali radę ;)
Tu zakończyły się wszelkie niesnaski, widok zapierał dech i chyba coś sobie przypomnieli, stali tak zadumani bez słowa ...
W końcu dotarliśmy na plażę, zrobiło się jeszcze sympatyczniej ♥
Kątem oka widziałam zaciekawienie niektórych ludzi, no cóż... ;)
Sesja zdjęciowa musiała być, staruszkowie byli w siódmym niebie, nie można było tego nie utrwalić.
A tu ja, matka stworzycielka z dziećmi haha, tak sobie wymyślił mój mąż ♥
Kilka Pań przyglądało się naszym poczynaniom, jedna z nich nie wytrzymała i wprost zapytała co tu się dzieje? Szybko wyjaśniłam o co chodzi, bo faktycznie był to niecodzienny widok: dorośli ludzie bawią się lalkami hahaha :)
Przeszliśmy na molo, to cudowne miejsce, mogłabym tam siedzieć godzinami.
Staruszkowie również byli zachwyceni, to było czyste szaleństwo :)
Jeszcze jedna pamiątkowa fotka ;)
Było naprawdę miło, koniecznie musimy to powtórzyć ♥ ... a co z zakładem dziadków? Był remis, bo oboje wzbudzali dokładnie takie same reakcje :)
Wkrótce po przyjeździe niestety dopadło mnie choróbsko... moja prawa ręka odmówiła posłuszeństwa, mam nadzieje, że kolejna seria zastrzyków postawi mnie na nogi, właściwie już jest lepiej, ale muszę uważać, żeby nie narobić sobie większych kłopotów.
Pozdrawiam kochani ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)