Myślałam, myślałam...aż wymyśliłam! Nad czym tak myślałam? Nad pomysłem który zrodził się w mojej głowie.Nie bardzo wiedziałam co chcę uszyć, ale wiedziałam, że będzie dwukolorowe i z aplikacją:
Padło w końcu na torbę, taką na zakupy. Uszyłam ją z materiału obiciowego, podobnego do zamszu, niestety jak zwykle mam marne pojęcie na temat materiałów...to jednak jest nie ważne, ważne, że torba wyszła dokładnie tak jak chciałam:)
Dno torby ma delikatne wcięcie, ot taki mały fikuśnik.W środku jest różana podszewka z niewielką kieszonką na drobiazgi. Niestety na zdjęciu jej nie zobaczycie...musicie uwierzyć mi na słowo;)
Właśnie obmyślam kolejną torbę...chociaż po głowie chodzą mi ozdobne poszewki na poduszki, co uszyję to się jeszcze okaże. Natłok pomysłów to też jest jednak problem,ale lepiej tak niż odwrotnie.
Witam moich nowych obserwatorów:) Bardzo mnie cieszy, że to grono wciąż się powiększa ,tak jak cieszą mnie Wasze komentarze.Wiem, że nie łatwo jest biegać po blogach i wszędzie pisać, bo człowieka ranek może zastać...ale ja nie potrafię przejść w milczeniu kiedy widzę cudowne rzeczy na Waszych blogach.
Czasem coś przegapię, niestety nie zawsze wszystko wyświetla się tak jak trzeba.
A teraz właśnie wybieram się na włóczęgę po blogach:)
Pozdrawiam.
Obserwatorzy
poniedziałek, 30 stycznia 2012
sobota, 28 stycznia 2012
Zabawa-Ulubione seriale;)
Wcześniej już zauważyłam tę zabawę na innych blogach, ale nie sądziłam, że ktoś mnie do niej zaprosi,a tu proszę - Ela z "Czary mary z materiału" pomyślała o mnie:):):) Elu, bardzo Ci dziękuję!
Zabawa polega na tym, że trzeba wymienić i opisać swoje ulubione seriale...wow!
Przyznaję się bez bicia...ja uwielbiam oglądać filmy,ale które seriale mogę zaliczyć do moich ulubionych tak naprawdę???
Bezapelacyjnie wiedzie prym Miasteczko Twin Peaks, tak...oglądałam go namiętnie...jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że nikt wśród moich znajomych tego serialu nie oglądał, bo uznali go za dziwaczny...a ja tak chciałam wiedzieć kto zabił Laure Palmer;)
Kolejny serial to Z Archiwum X-, chociaż ten serial lubiłam do pewnego momentu...ale i tak mogę go do ulubionych zaliczyć, lubiłam ten drobny dreszczyk emocji... lubię te klimaty:)
A teraz zwrot o 360 stopni:):):) M Jak miłość, lubię i już:):):) Basia i Lucek są wspaniali!
Nie mogę zapomnieć też o 07 Zgłoś się, porucznik Borewicz był najlepszym milicjantem w całej Polsce ludowej;)
Nash Bridges jego auto oraz urok osobisty wabiły mnie co czwartek do telewizora;)
Zabójcze umysły atmosfera filmu była dla mnie niesamowita i oczywiście Kości ciekawe sprawy, świetny humor i błyskotliwa Bones.
To by było na tyle;)
Zasady zabawy skopiowane od Eli:
1. Opublikuj logo zabawy na swoim blogu
2. Napisz kto Cie zaprosił do zabawy.
3. Zaproś co najmniej 5 osób prowadzących blog.
4. Wymień (i opisz) swoje ulubione seriale
Czas ujawnić kogo ja zapraszam do zabawy:)
1 Anie z Pani Motylkowa
2 Anie z Rękodzieło wyczarowane z nici i szmatek
3 Pracownia pod Aniołem
4 Calypso z Igła i Nitka
5 Justynę z O moim hobby i sprawach dnia codziennego
Zapraszam Was serdecznie:):):)
piątek, 27 stycznia 2012
Moje kaprysy i zachciewajki...
Zima troszkę śmielej rozgościła się i chociaż śniegu żałuje, to mrozu już raczej nie...cóż, lepsze to niż ostatnia plucha która prawie by mnie w doła wpędziła. Słońce wyzwoliło we mnie energię i nowe chęci do szycia.
Zaczęłam od seruszkowych zawieszek, właściwie impuls do ich uszycia dały mi dwie szmatki na które trafiłam szykując skrawki do wyrzucenia. Dziwne, że człowiek potrafi rozczulić się nad czymś takim...tak czy siak szkoda mi było wyrzucać tych kawałeczków i jest serduszko w stylu crazy patchwork.
Uszyłam jedno to zaraz popełniłam drugie...przesłodzone okrutnie: czerwone, z koronkami i króliczkami:):):)
Przy okazji zagospodarowałam moje kochane brązy i uszyłam serwetkę, ma bardzo wyciągnięte rogi;)
Powiedzmy, że jest troszkę patchworkowa, w środku nie ma włókniny, okazało się, że moje zapasy skończyły się...trudno, czasem i tak bywa, ale ja miałam zachciewajkę i serwetkę musiałam uszyć teraz, a nie kiedyś tam...też tak macie?
Zauważyłam, że ostatnio jestem bardzo" kapryśna i humorzasta", zwłaszcza jeśli chodzi o szycie.
Najbardziej denerwuję mnie kiedy coś sobie wymyślę, a potem okazuje się, że materiały których chciałam użyć już dawno wyszły (skleroza nie boli...), a te które są nie spełniają moich oczekiwań...ręce opadają człowiekowi, ale kombinować nie przestaję:)
Bardzo Wam dziękuję za komentarze do mojego ostatniego wpisu.
Zaczęłam od seruszkowych zawieszek, właściwie impuls do ich uszycia dały mi dwie szmatki na które trafiłam szykując skrawki do wyrzucenia. Dziwne, że człowiek potrafi rozczulić się nad czymś takim...tak czy siak szkoda mi było wyrzucać tych kawałeczków i jest serduszko w stylu crazy patchwork.
Uszyłam jedno to zaraz popełniłam drugie...przesłodzone okrutnie: czerwone, z koronkami i króliczkami:):):)
Przy okazji zagospodarowałam moje kochane brązy i uszyłam serwetkę, ma bardzo wyciągnięte rogi;)
Powiedzmy, że jest troszkę patchworkowa, w środku nie ma włókniny, okazało się, że moje zapasy skończyły się...trudno, czasem i tak bywa, ale ja miałam zachciewajkę i serwetkę musiałam uszyć teraz, a nie kiedyś tam...też tak macie?
Zauważyłam, że ostatnio jestem bardzo" kapryśna i humorzasta", zwłaszcza jeśli chodzi o szycie.
Najbardziej denerwuję mnie kiedy coś sobie wymyślę, a potem okazuje się, że materiały których chciałam użyć już dawno wyszły (skleroza nie boli...), a te które są nie spełniają moich oczekiwań...ręce opadają człowiekowi, ale kombinować nie przestaję:)
Bardzo Wam dziękuję za komentarze do mojego ostatniego wpisu.
środa, 25 stycznia 2012
Babulajki-pocieszajki:)
Na wstępie muszę podzielić się z Wami moją radością:) Wygrałam nagrodę niespodziankę w candy u Agape:):):)Na jej blogu można zobaczyć cudowną i oryginalną, sutaszową biżuterię inspirowaną motywami ludowymi, koniecznie tam zajrzyjcie.
U mnie nic oryginalnego nie zobaczycie,parę razy widziałam gdzieś w sieci szyte Matrioszki, bardzo mi się podobały. Dzisiaj uszyłam coś w tym stylu, nazwałam je "Babulajki-pocieszajki" ponieważ mają pocieszać moją chorą córeczkę...tak, choróbsko nie daje za wygraną, jeden dzień w zerówce, po tygodniowej przerwie i wszystko zaczyna się od nowa...
Wykrój zrobiłam samodzielnie, bo to żadna filozofia.Twarzyczki wszyłam metodą odwrotnej aplikacji za którą nie bardzo przepadam, ale uznałam, że tak będzie najlepiej i jestem bardzo zadowolona z uzyskanego efektu:)
Drugą rzeczą którą ostatnio uszyłam jest kapelusik, wykrój znajdziecie TUTAJ. Jest prosty w szyciu i zaletą jest to, że można swobodnie regulować jego rozmiar.
Dziwnie wygląda? Tak wygląda kiedy go złożymy:
Mam cichą nadzieję, że osoba dla której go uszyłam będzie zadowolona.
Pozdrawiam Was cieplutko:)
U mnie nic oryginalnego nie zobaczycie,parę razy widziałam gdzieś w sieci szyte Matrioszki, bardzo mi się podobały. Dzisiaj uszyłam coś w tym stylu, nazwałam je "Babulajki-pocieszajki" ponieważ mają pocieszać moją chorą córeczkę...tak, choróbsko nie daje za wygraną, jeden dzień w zerówce, po tygodniowej przerwie i wszystko zaczyna się od nowa...
Wykrój zrobiłam samodzielnie, bo to żadna filozofia.Twarzyczki wszyłam metodą odwrotnej aplikacji za którą nie bardzo przepadam, ale uznałam, że tak będzie najlepiej i jestem bardzo zadowolona z uzyskanego efektu:)
Drugą rzeczą którą ostatnio uszyłam jest kapelusik, wykrój znajdziecie TUTAJ. Jest prosty w szyciu i zaletą jest to, że można swobodnie regulować jego rozmiar.
Dziwnie wygląda? Tak wygląda kiedy go złożymy:
Mam cichą nadzieję, że osoba dla której go uszyłam będzie zadowolona.
Pozdrawiam Was cieplutko:)
sobota, 21 stycznia 2012
Wiosennie:)
Powróciłam do wełny, powstało kolejne drzewko ze szpuli od nici, jak już wspominałam mam ich pokażną kolekcję. Lasu póki co nie będzie, ale będą "Cztery Pory Roku". Poprzednie drzewko śmiało może reprezentować "Jesień", a ponieważ bardzo tęskno mi do cieplejszych klimatów następne to już "Wiosna":)
Na drzewku umieściłam gniazdko i ptaka, ale zrobienie takich maleństw nie jest zbyt proste...zwłaszcza dla mnie.Na żywo wygląda to trochę lepiej niż na zdjęciach, ale trudno...
Najważniejsze jednak jest to, że jak zawsze bawiłam się świetnie:) Odnalazłam stronkę która zainspirowała mnie do robienia czegoś takiego, zajrzyjcie TUTAJ.
Skoro już o zabawie wspomniałam, to pokażę Wam proste ozdoby karnawałowe które ostatnio wykonywałam. Krok po kroku:
Prawda, że proste? Zrobiłam tego sporo, a kiedy dodamy do tego baloniki i podwiesimy wszystko pod sufitem można zaczynać zabawę:)
Bawić się można wszystkim, z takiego założenia wychodzi moja córka. Podczas gdy ja lepiłam pierogi, ona zrobiła sobie inny przysmak, guzik z ciasta pierogowego, bo pierogów jako takich nie jada...
Po ugotowaniu od razu go zjadła, ze śmietaną i cukrem:):):) Nie wypada bawić się jedzeniem, ale w tym przypadku nie mogłam się czepiać.
Witam serdecznie moich nowych obserwatorów, to grono powiększa się systematycznie, z czego ogromnie się cieszę. Mam nadzieję, że będziecie ze mną na dłużej. Komentującym bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa:)
Na drzewku umieściłam gniazdko i ptaka, ale zrobienie takich maleństw nie jest zbyt proste...zwłaszcza dla mnie.Na żywo wygląda to trochę lepiej niż na zdjęciach, ale trudno...
Najważniejsze jednak jest to, że jak zawsze bawiłam się świetnie:) Odnalazłam stronkę która zainspirowała mnie do robienia czegoś takiego, zajrzyjcie TUTAJ.
Skoro już o zabawie wspomniałam, to pokażę Wam proste ozdoby karnawałowe które ostatnio wykonywałam. Krok po kroku:
Prawda, że proste? Zrobiłam tego sporo, a kiedy dodamy do tego baloniki i podwiesimy wszystko pod sufitem można zaczynać zabawę:)
Bawić się można wszystkim, z takiego założenia wychodzi moja córka. Podczas gdy ja lepiłam pierogi, ona zrobiła sobie inny przysmak, guzik z ciasta pierogowego, bo pierogów jako takich nie jada...
Po ugotowaniu od razu go zjadła, ze śmietaną i cukrem:):):) Nie wypada bawić się jedzeniem, ale w tym przypadku nie mogłam się czepiać.
Witam serdecznie moich nowych obserwatorów, to grono powiększa się systematycznie, z czego ogromnie się cieszę. Mam nadzieję, że będziecie ze mną na dłużej. Komentującym bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa:)
środa, 18 stycznia 2012
Serduszka mnie opętały:)
Cieszę się niezmiernie, że tak ciepło przyjęłyście moje wełniaki:)
Do wełny wkrótce powrócę, a dzisiaj będzie szyciowo. Robiąc małe porządki natrafiłam na starą wełnianą kołderkę dla lalek, ząb czasu nadgryzł ją okrutnie. Jedyną rzeczą która pozostała nietknięta była wstawka z myszkami, postanowiłam ją uratować i tak powstała ta oto podusia:
Do wełny wkrótce powrócę, a dzisiaj będzie szyciowo. Robiąc małe porządki natrafiłam na starą wełnianą kołderkę dla lalek, ząb czasu nadgryzł ją okrutnie. Jedyną rzeczą która pozostała nietknięta była wstawka z myszkami, postanowiłam ją uratować i tak powstała ta oto podusia:
Materiał w serduszka wydał mi się idealny dla zakochanej pary, jakoś walentynkowe tematy wkradają mi się zupełnie bezwiednie)
Dzisiaj szybciutko uszyłam króliczka, wzorowałam się na króliczkach wypatrzonych w necie, ale swoim zwyczajem uszyłam go po swojemu...
I znów te serducha... :):):) wykrój muszę troszkę poprawić i dodać małe co nie co, ogólnie jednak podoba mi się, to dobry materiał do tematyki wielkanocnej.
Na koniec muszę Wam pokazać czym Karolinka obdarowała swojego dziadka z okazji urodzin. Jako, że nie lubi robić laurek, twierdzi wręcz, że coś takiego jej się nie podoba i raczej wykonuje rysunki, tym razem zaskoczyła mnie jeszcze bardziej.
Już wyjaśniam cóż to takiego, żeby nie było żadnych wątpliwości, to jest muszka, bo krawaty mojej córce również nie odpowiadają. Całość od A do Z wykonała samodzielnie, a sposób w jaki ją zapakowała też wygląda ciekawie:)
Musi jeszcze sporo poćwiczyć kolorowanie, ale kiedy ją obserwuję od chwili kiedy wpada na jakiś pomysł do ukończenia dzieła, widzę z jaką pasją to robi... jeśli jednak nie ma ochoty czegoś zrobić, to żadna siła jej nie przekona...mały uparciuch;)
Jutro wielki dzień, bal karnawałowy, na szczęście choróbsko udało się przegonić i mała syrenka będzie mogła wystąpić na forum publicznym.
Dziękuję, że do mnie zaglądacie i piszecie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
poniedziałek, 16 stycznia 2012
Wełniane dziwadła:)
Witam wszystkich serdecznie:)
Na początek ostrzegam, że nic nie dziergałam;) Lubię podziwiać Wasze szydełkowe i robione na drutach rzeczy, ale ja trzymam się od tego z daleka:)
Jest taka jedna dobra duszyczka która podsyła mi ciekawostki z neta, a ja potem szaleję! Tak było ostatnio...jak zobaczyłam stworka zrobionego z korka od szampana , drucików i wełny od razu musiałam spróbować.Jak to u mnie bywa, korek był nie taki, o tym nieszczęsnym drucie nie wspomnę, dobrze, że chociaż wełna była jak trzeba.Stworek oczywiście nie wyszedł taki jak powinien, ale nawet z tego się cieszę, bo mój jest też całkiem udany i do tego bardzo sympatyczny, same zobaczcie.
Na początek ostrzegam, że nic nie dziergałam;) Lubię podziwiać Wasze szydełkowe i robione na drutach rzeczy, ale ja trzymam się od tego z daleka:)
Jest taka jedna dobra duszyczka która podsyła mi ciekawostki z neta, a ja potem szaleję! Tak było ostatnio...jak zobaczyłam stworka zrobionego z korka od szampana , drucików i wełny od razu musiałam spróbować.Jak to u mnie bywa, korek był nie taki, o tym nieszczęsnym drucie nie wspomnę, dobrze, że chociaż wełna była jak trzeba.Stworek oczywiście nie wyszedł taki jak powinien, ale nawet z tego się cieszę, bo mój jest też całkiem udany i do tego bardzo sympatyczny, same zobaczcie.
Nawet wygląd ma walentynkowy co nie było moim zamiarem, ale był taki słodki, że uznałam za słuszne dać mu w łapki serducho:) Kiedy kończyłam zabawę z tym cudakiem przyszła mi inna myśl do głowy! Nie mam korków od szampana, ale mam puste szpule od nici! I tak powstało drzewo, może trochę straszy, a może śmieszy swoim wyglądem, ale i ono już podbiło moje serce, a szpulek mam tyle, że chyba cały las mogę zrobić:) A może wymyślę coś innego...
Taka zabawa z wełną bardzo mi się podoba i bardzo mnie odpręża, a możliwości tutaj są ogromne. Poznawanie nowych technik bardzo mnie cieszy, mam na nie wilczy apetyt!
Z radością obserwuję rosnącą liczbę wpisów osób które chcą przygarnąć Złotego Anioła:) Wygląda na to, że muszę pomyśleć o dodatkowych nagrodach pocieszenia:)
W tym miejscy zapraszam Was na zgadywankę do agawu, ja kiepska jestem w zgadywanki, ale komuś na pewno się poszczęści:)
Bardzo dziękuję Wam za wpisy pod ostatnim postem, teraz proszę trzymajcie kciuki, żeby Karolina poszła na bal, bo strasznie się przeziębiła i nie wiadomo jak to będzie.
sobota, 14 stycznia 2012
Syrenka.
Strach ma wielkie oczy, mam na myśli moje wątpliwości co do tego, czy dam radę z górną częścią stroju.
Udało się, poszło tak lekko i szybko, że zaskoczyłam samą siebie:)
Karolina cały wieczór biegała po domu w tym stroju, szczęśliwie przeszedł test wytrzymałości.
Udało się, poszło tak lekko i szybko, że zaskoczyłam samą siebie:)
Karolina cały wieczór biegała po domu w tym stroju, szczęśliwie przeszedł test wytrzymałości.
Sesja zdjęciowa odbyła się na tle makatki, obowiązkowo z ulubionym kotem, bez niego syrenka nie miała zamiaru pozować:) Teraz już tylko trzeba wybrać dodatki do stroju, peruka już jest, przydałaby się jakaś biżuteria i można iść na bal.
A tu jeszcze fotka tyłu:)
Mam tylko nadzieję, że panna nie rozchoruje się, bo znowu jest zakatarzona...żal by mi było strasznie...
Nadzieją mnie napawa zmiana pogody, nieśmiało zawitała do nas Pani Zima, przyprószyła śniegiem co nie co i lekko przymroziła, może przepędzi te wszystkie wstrętne wirusy.
Dzisiaj mogę Wam też pokazać zawieszkę, którą wykonałam dla Delfiny. Jak pamiętacie miała być zawieszka z nazwą bloga, ale tu na życzenie Delfiny nastąpiła mała zmiana ot, właśnie taka:
Do jej uszycia postanowiłam wykorzystać bardziej "męskie" materiały, czyli tzw.wycierus i polar, mam nadzieję, że chłopcom się spodobała.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
piątek, 13 stycznia 2012
Coś jednak robię...
Wracam po krótkiej przerwie.Nie szyłam ostatnio zbyt wiele, właściwie to tyle co nic, jakieś drobne naprawy odzieży i takie tam... Jakoś straciłam cały zapał i chęci, może to ta szaro-bura pogoda za oknem sprawia, że nic mi się nie chce.
Spróbowałam jednak czegoś nowego, nie wyszło to najlepiej co zobaczycie na zdjęciach, jednak na żywo nie jest tak żle:)
Spróbowałam jednak czegoś nowego, nie wyszło to najlepiej co zobaczycie na zdjęciach, jednak na żywo nie jest tak żle:)
Taki oto trójwymiarowy obrazek, technika podpatrzona w necie, bardzo mi się spodobało robienie czegoś takiego, muszę jednak uzbroić się w jakieś materiały papiernicze, bo z tym u mnie krucho. I nie tylko z tym, dawno nie robiłam zakupów, tkaninek ubyło mi tyle, że szok! Niby coś mam,ale jak coś chcę uszyć to nie ma z czego, muszę wyruszyć na jakieś łowy:)
Wczoraj zaczęłam szyć strój syrenki dla Karoliny, wkrótce wielki bal przedszkolny, mała nie może się doczekać, a ja siwieję;) Naszukałam się materiałów, bo oczywiście strój ma być różowy.W trakcie szycia zrobiłam kilka zdjęć. Zaczęłam od ogona:
Do środka włożyłam piankę, żeby ogon nie stracił kształtu.
Następne były pikówki:
Na bokach dodałam kliny, również z pianką i przepikowane:
Całość zeszyłam zostawiając otwór u dołu, tak żeby można było swobodnie chodzić i doszyłam kawałek materiału coś w rodzaju spódnicy:
Następnie na wierzch zrobiłam drugą warstwę tym razem udrapowaną, bo tak to chyba się nazywa:
W trakcie szycia maszyna odstawiła mi cyrk pt.ja tego materiału nie szyję...ale jakoś ją obłaskawiłam. Następnym krokiem było połączenie obu warstw i wszycie gumki:
Wygląda na to, że dół stroju mam za sobą, teraz muszę doszyć górę i niestety mam podejrzenie, że to sprawi mi trudność...okaże się w trakcie szycia.Trzymajcie więc za mnie kciuki:)
Widzę, że przybyło kilku nowych obserwatorów z czego bardzo się cieszę i witam ich serdecznie. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze które u mnie zostawiacie.
Życzę miłego dnia:)
sobota, 7 stycznia 2012
Moje niedoskonałości.
Mój syn od dłuższego czasu zamęczał mnie żebym uszyła mu czapkę...miałam spore opory, bo chodziło o "Budionowke", czyli czapkę czerwonoarmistów...od razu mówię, że Bartek nie jest komunistą, bardzo interesuje się historią i lubi gadżety z nią związane.Cóż, czapka wyszła jak wyszła, w dodatku zdjęcia wyszły fatalnie, ale lepszych nie będzie, nie z tego aparatu...pierwsza fotka jest bez głowy;)
Synek niechętnie, ale w końcu zgodził się pozować i tu dopiero widać jej niedoskonałości.
Synek twierdzi, że jest zadowolony, niestety nie mogę powiedzieć tego samego o sobie.Nie jestem mocna w kroju i wyłazi to za każdym razem przy szyciu takich rzeczy.
Bardziej zadowolona jestem z uszytego łóżeczka dla lalek, jest lekkie, można w każdej chwili zwinąć je i schować do szafy:) Uszyłam je dawno temu, przeszło więc próbę czasu, a Karolinka do tej pory chętnie się nim bawi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)